Cześć, jestem Yuki.
Postanowiłam założyć tego bloga, żeby pomóc sobie (i może komuś jeszcze) schudnąć. Nigdy na mnie żadna motywacja nie działała i nie działa. Od kilku lat próbuję schudnąć, jednak słabo mi to wychodzi. Mam nadzieję, że ta próba będzie pozytywna. Wczoraj siedząc i rozmyślając wpadłam na pewien pomysł. Otóż mam plan, że na początek przez 40 dni będę skakała na skakance. Postaram się codziennie tutaj wstawiać posty. Powiedzmy, że to będzie taki "trening na skakance". Stworzyłam sobie taką kartę ćwiczeń. Jest tam zapisane 40 dat. W puste okienka będę wklejała karteczki z liczbami na początek od 100 do 400, pewnie większość z was już się domyśliła, że to jest liczba skoków. Nie ma określonych dni, gdzie będę skakała np. 200, zależy kiedy na ile będę miała siłę. Postaram się, aby najwięcej było jednak 200-300. Teraz przed świętami i w trakcie nich będę jadła normalnie tak jak zawsze. Tylko, że będę piła więcej wody. Po świętach spróbuję zmodyfikować swoje nawyki żywieniowe. Będę starała się jeść regularnie oraz mniejsze posiłki.
Kilka lat temu w wakacje próbowałam skakania na skakance i byłam zadowolona. Skakałam przez 7 dni i schudłam 4 kg. Nie miałam żadnego efektu jojo. Byłam pozytywnie zaskoczona. Jednak jak to ja, nawet widząc takie efekty i tak zrezygnowałam z dalszych ćwiczeń.
W maju i kwietniu tego roku ćwiczyłam z panią Ewą Chodakowską. Na początek, przez pierwszy miesiąc był "skalpel", a przez drugi "ekstra figura". Efekty było widać już po tych dwóch miesiącach. Jednak stwierdziłam, że zbyt dużo czasu spędzam na tych ćwiczeniach i są dla mnie zbyt wyczerpujące, więc zaprzestałam.
Mam taką nadzieję, że znajdę tutaj jakieś wsparcie. Być może ktoś będzie chciał ze mną podjąć tę "walkę", więc szczerze zapraszam.
Myślę, że dzisiaj będę skakała po 200 lub 300 razy.
Na razie to wszystko. Wybaczcie mi za ewentualne błędy.
A i jeszcze zapomniałam dodać: skaczę wieczorami ok. godz.18/19. Sposób jakim skaczę na skakance to lajkonik, a tempo takie jak mi odpowiada.
Do jutra kochani.